Posty

"Prawdziwy" świat

Zewsząd atakują mnie negatywne wiadomości. W radiu zaczynają od wypadków i utrudnień, w Internecie masakry clickbajtowe, w TV głównie polityka, ta negatywna. Kino pokazuje jedną stronę medalu, te złe zachowania itp... Naprawdę nie mamy się z czego cieszyć? Radość się nie sprzedaje? Już nie mamy się z czego śmiać?  Nagłówki clickbajtowe w sieci są głównie smutne. Ktoś się z kimś pokłócił, ktoś jest czymś rozczarowany, ktoś walczy a ktoś zmarł. Duże media co weekend dają reportaż o "prawdziwym" świecie. Tym złym, w którym ciągle coś się dzieje. Wiem, że świat nie jest taki cukierkowy. Wiem, że jest ból, żal i wielki strach. Codziennie. U każdego. Dlaczego jednak muszę o tym ciągle czytać? Jechałam wczoraj autobusem w Krakowie. Ciepło na dworze. Wszystkie okna pozamykane, więc w autobusie parówka a właściwie ja byłam parówką w tym tłoku i cieple. Pytam czy można okno uchylić. Nie, bo wieje i smog. Aha. Czyli jak zimno to lipa bo kto widział taką zimną jesień od razu a j...

Miło, bo to człowiek

W ciągu ostatnich dni tak wiele się mówi o przymiotach człowieka. To on jako jedyne (według naszej wiedzy) zwierzę żyje marzeniami, podąża za tym, co sobie założył. Robi rzeczy bezsensowne i buntuje się przeciwko naturze, za co czasem zostaje ukarany. Oceniamy, zapominając, że człowiek też człowiek... W życiu zdarzają się też różne sytuacje, także te z których, wydaje się, nie ma wyjścia. Koniec świata i kilogramy mułu, tak jak przy ostatniej tragedii górskiej. Gdzieś w tym wszystkim też jest człowiek. Nie tylko ten, który odchodzi, ale też ten, który zostaje. Rodzina, dzieci. To oni przeżywają najgorszy dramat i ich całe dotychczasowe życie się zmieni. To z myślą o nich teraz powinno działać otoczenie. Przecież odruchem jest pomoc, nie głupie gadanie. Gadanie nie pomaga w żałobie, milczenie - owszem. Tak jak pomoc, w jakiejkolwiek formie. Zupełnie abstrahując od sytuacji - gór, pasji - jest człowiek, który potrzebuje pomocy. Bez względu czy na górze czy na dole. Zapominamy, że to c...

Baba babie nie babą

Pisałam już, że u nas nie ma miejsca na środek: lubimy skrajności. Obiad jest smaczny albo nie, ktoś jest za Pisem jak nie to Po, pije herbatę albo kawę. Dziwna jest sytuacja, że kawosze mają za złe herbatowcom, że im smakuje liściasty napar. Krytyka, szczególnie damska, wchodzi na nowy poziom.  Social media sprawiły, że staliśmy się otwarci na krytykę. Nie tyle na przyjmowanie, co na obdarzanie nią innych. W internecie wyrażenie swojego zdania jest dużo łatwiejsze. Obserwujemy i oceniamy. Można obrzucić wszystkich swoim, najważniejszym zdaniem, bez patrzenia w oczy. Ego zaspokojone, samopoczucie poprawione. Gdybyśmy to samo mieli powiedzieć na ulicy, niechybnie język zwiędłby w buzi i nie wydostałoby się z niej nic poza lekkim westchnieniem. Może zdobylibyśmy się na lekkie wywrócenie oczu. W internecie wywrócenia oczu nie widać, więc trzeba zadziałać słowem pisanym.  Myślałam do tej pory, że komentarze i posty "mądrościowe" na portalach i fb na każdy temat to domena m...

PPR - Public-Private-Relations

Tak silnie w dzisiejszych czasach potrafimy bronić swoich praw. Komunikujemy je otwarcie i chcemy, by każdy szanował naszą wolę i niezależność. Chcemy ratować świat i być Królem Julianem - Zbawicielem - narzucić swoją ideologię. Do momentu, gdy pozostajemy szarym Julianem Kowalskim.  Każdy z nas coś wie, nawet jest specjalistą w swojej dziedzinie. Każdy może się wypowiedzieć, bo żyjemy w tak szumnie "bronionej" demokracji. Nie spotykamy się ze znajomymi tak często jak kiedyś, więc naszymi głównymi kontaktami towarzyskimi stają się znajomi z pracy, facebooka. To im poświęcamy czas, rozmawiamy i dzielimy się sukcesami i niepowodzeniami. Dlaczego nie dzielić się przemyśleniami?  Kto tam mnie będzie szukał, myślimy. Komu się zechce czytać? To moja prawda, moje zdanie, będę go bronić. Dopóki siedzimy w małym biurze, ciepłym domu to wszystko jest ok. Jesteśmy prywatni. Nieznani nikomu, najwyżej kilku nie-znajomych się nie odezwie już, by zaprosić na kawę. Schody pojawiają si...

Kobieta - cud

Jakiś czas temu w mediach głośno było o akcji promocyjnej Fundacji Mamy i Taty. Pewnie pamiętacie plakaty i filmiki  z przesłaniem "nie zdążyłam zostać mamą". Oh, jakie były bunty i marudzenia, że przedmiotowa promocja, że kobieta tylko do rodzenia dzieci itp. A jednak akcja osiągnęła sukces - od tego czasu obserwuję niebezpieczną gloryfikację macierzyństwa i dzieci w ogóle. Na każdym kroku w mediach i internecie podkreśla się potrzeby matek. Pod każdym postem o niewłaściwym parkowaniu wypowiada się ktoś, że wózek nie przejedzie. Panie przepychające się w markecie z wózkami i karzące wzrokiem każdego, kto śmie zwrócić uwagę, że dziecko biega jak opętane, bo się nudzi. Codzienna dawka chorych dzieci na fb, na które można wpłacać fundusze. Ilość matek-blogerek, których posty ciągle proponuje mi fb. Powiecie, że przewrażliwiona. Że dzieci - przyszłość narodu. Że nie da się mieć ich na smyczy, że trzeba dbać, bo potem będą zarabiać na naszą (i tak marną) emeryturę. Że takie ma...

Niby drobnostki

Wiosna, wiosna, ładna pogoda i wszystko budzi się do życia. Jednak jest coś w tym przesileniu, że czujemy się jak zbite psy. Fizycznie - bo zima wykańcza brakiem warzyw, witamin, słońca, ale też psychicznie. Jakoś niby fajnie, bo za chwilę będzie ciepło. Ale gdzieś jest smutek i żal. I niechęć. Sięgnęło mnie to poczucie bezsensu. Zresztą, co roku mam to samo, do tego problemy się wypiętrzają jak góry lodowe nie do stopienia i jakoś wszystko ciągnie w dół. Brzuchate matki bardziej niż zwykle drażnią. Do tego każdy ma problem i chce się wygadać, a chwilami już nie mam siły słuchać. Co robić? Lekarzy nie lubię. Na coachów mam uczulenie tak mocno, że jak słyszę o jakiś technikach motywowania to zakładam słuchawki z głośną muzyką. Ona faktycznie działają, choć nie wiem, czy jak bardzo cierpią moje uszy. Prochy z apteki to nie wyjście - jutro i pojutrze będzie tak samo. Alkohol działa na chwilę a czasem pogłębia. Filmy też lipa - ani nie bawią ani nie straszą. Działają za to miłe ...

Teoria bezsensownych kłótni o idee

Według mnie wszyscy dążą do tego, żeby być szczęśliwi. Jak najdłużej i jak najszybciej. Każda rzecz, która stoi na drodze prędzej czy później musi zostać usunięta, nawet metodą brutalnej siły. Nawet jeśli na tej drodze stoi zdanie drugiej osoby. Tak rodzą się najbardziej niepotrzebne rzeczy na świecie - kłótnie.  Najczęściej kłócimy się o pierdoły. Jesteśmy tak skonstruowani, że zdenerwować może źle wypowiedziane słowo lub kubek niewłożony do zmywarki. Jeśli tylko tło społeczno-polityczne naszego życia mierzwi, to byle głupstwo potrafi doprowadzić do wojny na śmierć i życie. Ekspert ze mnie żaden, doświadczenie znikome i raczej szczeniackie. Jednak ludzie mnie ciekawią na tyle, że pokuszę się o kolejną teorię - kłócimy się o idee.  Nie wierzę, że podstawą kłótni może być wyrzucona koszula czy zniszczona sukienka. Skoro dwoje ludzi lubi się, szanuje albo nawet kocha to po co mieliby się czepiać? Dla zasady? Bez sensu, chcą być szczęśliwi a nigdy to nie wychodzi jeśli pot...