Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Baba babie nie babą

Pisałam już, że u nas nie ma miejsca na środek: lubimy skrajności. Obiad jest smaczny albo nie, ktoś jest za Pisem jak nie to Po, pije herbatę albo kawę. Dziwna jest sytuacja, że kawosze mają za złe herbatowcom, że im smakuje liściasty napar. Krytyka, szczególnie damska, wchodzi na nowy poziom.  Social media sprawiły, że staliśmy się otwarci na krytykę. Nie tyle na przyjmowanie, co na obdarzanie nią innych. W internecie wyrażenie swojego zdania jest dużo łatwiejsze. Obserwujemy i oceniamy. Można obrzucić wszystkich swoim, najważniejszym zdaniem, bez patrzenia w oczy. Ego zaspokojone, samopoczucie poprawione. Gdybyśmy to samo mieli powiedzieć na ulicy, niechybnie język zwiędłby w buzi i nie wydostałoby się z niej nic poza lekkim westchnieniem. Może zdobylibyśmy się na lekkie wywrócenie oczu. W internecie wywrócenia oczu nie widać, więc trzeba zadziałać słowem pisanym.  Myślałam do tej pory, że komentarze i posty "mądrościowe" na portalach i fb na każdy temat to domena m...

PPR - Public-Private-Relations

Tak silnie w dzisiejszych czasach potrafimy bronić swoich praw. Komunikujemy je otwarcie i chcemy, by każdy szanował naszą wolę i niezależność. Chcemy ratować świat i być Królem Julianem - Zbawicielem - narzucić swoją ideologię. Do momentu, gdy pozostajemy szarym Julianem Kowalskim.  Każdy z nas coś wie, nawet jest specjalistą w swojej dziedzinie. Każdy może się wypowiedzieć, bo żyjemy w tak szumnie "bronionej" demokracji. Nie spotykamy się ze znajomymi tak często jak kiedyś, więc naszymi głównymi kontaktami towarzyskimi stają się znajomi z pracy, facebooka. To im poświęcamy czas, rozmawiamy i dzielimy się sukcesami i niepowodzeniami. Dlaczego nie dzielić się przemyśleniami?  Kto tam mnie będzie szukał, myślimy. Komu się zechce czytać? To moja prawda, moje zdanie, będę go bronić. Dopóki siedzimy w małym biurze, ciepłym domu to wszystko jest ok. Jesteśmy prywatni. Nieznani nikomu, najwyżej kilku nie-znajomych się nie odezwie już, by zaprosić na kawę. Schody pojawiają si...

Kobieta - cud

Jakiś czas temu w mediach głośno było o akcji promocyjnej Fundacji Mamy i Taty. Pewnie pamiętacie plakaty i filmiki  z przesłaniem "nie zdążyłam zostać mamą". Oh, jakie były bunty i marudzenia, że przedmiotowa promocja, że kobieta tylko do rodzenia dzieci itp. A jednak akcja osiągnęła sukces - od tego czasu obserwuję niebezpieczną gloryfikację macierzyństwa i dzieci w ogóle. Na każdym kroku w mediach i internecie podkreśla się potrzeby matek. Pod każdym postem o niewłaściwym parkowaniu wypowiada się ktoś, że wózek nie przejedzie. Panie przepychające się w markecie z wózkami i karzące wzrokiem każdego, kto śmie zwrócić uwagę, że dziecko biega jak opętane, bo się nudzi. Codzienna dawka chorych dzieci na fb, na które można wpłacać fundusze. Ilość matek-blogerek, których posty ciągle proponuje mi fb. Powiecie, że przewrażliwiona. Że dzieci - przyszłość narodu. Że nie da się mieć ich na smyczy, że trzeba dbać, bo potem będą zarabiać na naszą (i tak marną) emeryturę. Że takie ma...

Niby drobnostki

Wiosna, wiosna, ładna pogoda i wszystko budzi się do życia. Jednak jest coś w tym przesileniu, że czujemy się jak zbite psy. Fizycznie - bo zima wykańcza brakiem warzyw, witamin, słońca, ale też psychicznie. Jakoś niby fajnie, bo za chwilę będzie ciepło. Ale gdzieś jest smutek i żal. I niechęć. Sięgnęło mnie to poczucie bezsensu. Zresztą, co roku mam to samo, do tego problemy się wypiętrzają jak góry lodowe nie do stopienia i jakoś wszystko ciągnie w dół. Brzuchate matki bardziej niż zwykle drażnią. Do tego każdy ma problem i chce się wygadać, a chwilami już nie mam siły słuchać. Co robić? Lekarzy nie lubię. Na coachów mam uczulenie tak mocno, że jak słyszę o jakiś technikach motywowania to zakładam słuchawki z głośną muzyką. Ona faktycznie działają, choć nie wiem, czy jak bardzo cierpią moje uszy. Prochy z apteki to nie wyjście - jutro i pojutrze będzie tak samo. Alkohol działa na chwilę a czasem pogłębia. Filmy też lipa - ani nie bawią ani nie straszą. Działają za to miłe ...