Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2015

Podchoinkownia

Tłum, ludzie i jeszcze więcej ludzi. Pustka w głowie. Czasu coraz mniej, coraz mniej i wciąż ucieka. Żadnego pomysłu ratującego życie. Tylko cisza. Horror niemożliwy do przeżycia ale jednak... powtarzający się co roku, obserwowany przeze mnie z zaciekawieniem. A przecież chodzi o małe, duże, trafione albo po prostu: skarpety. Dziś o prezentach i to niekoniecznie tych, co to są najlepsze i ukryte w sercach.  Kilka dni temu, pierwszy raz w tym roku, usłyszałam reklamy mikołajkowo-świąteczne. Wszystkie na tej samej zasadzie: tylko tu najlepsze prezenty. Zawsze mnie to zastanawia: kto kupuje prezenty w iSpot? Ilu osobom przyda się świąteczna zniżka na iMaca albo inny gadżet z jabłkiem? Prezenty z roku na rok, nie tylko na święta, urastają do rozmiarów najnowszego telewizora na androidzie. Nie będę kadzić, że ktoś nie chciałby takowego znaleźć pod choinką, zastanawia mnie tylko rynek: czy faktycznie takie jest szalone zapotrzebowanie, czy przy okazji świąt ludzie sobie odpuszczają os...

Recepta na ruszenie czterech liter

Inspiracja, takie ładne i mądre słowo. Takie okrągłe, w sam raz na nazwę bloga ;) Co się porobiło, że dzisiaj każdy jej potrzebuje, każdy chłonie w ilościach nieprzebranych i ciągle mu mało? Chce więcej, chce mocniej, myśli, że to mu może uratować życie ;)  Przyznam się, byłam na jednych warsztatach coachingowych: wygranych w konkursie, a wzięłam w nich udział bo chciałam poznać trenera Antigę. Drugą część prowadził Jakub B. Bączek - mentalista. Nie lubię prania mózgu, ale pod tym kątem facet okazał się nieszkodliwy - mówił z sensem i nie krzyczał na widownię (mów,rób,kochaj,żyj,nie kochaj!). Przekonał mnie na tyle, żebym przeczytała jego książkę (którą dostałam w prezencie), choć dvd nie nawet nie otworzyłam. Przeczytałam, wzięłam z tego coś dla siebie i wystarczy. Ma chłopak klawe życie, ja mam swoje.  Kilka dni temu miałam przyjemność poprowadzić wykład otwarty na Politechnice Poznańskiej. Mam jakąś wewnętrzną potrzebę dzielenia się swoimi przemyśleniami, co zresztą wi...

Nic nie rusza

Kilka lat temu przyjechałam do wielkiego miasta. Byłam przerażona, ale jednocześnie podekscytowana. Tyle ludzi, tyle komunikacji i nikt nie patrzy na to, jak wyglądam, jak się dziś ubrałam i nie nakabluje rodzicom, że zapomniałam czapki. Po kilku latach obserwuję u siebie, z przerażeniem, syndrom wielkiego miasta, szykuje się więc teoria miastowych.  Uważałam, że złe rzeczy przytrafiają ludziom, którzy mają pecha albo są tak rozkojarzeni, że jakby ich zagadać to pojadą tramwajem na pętle i z powrotem, bo zapomną, gdzie mieli wysiąść. Przez 6 lat mieszkania w stolicy wielkopolski nikt mnie nie okradł, nie pobił, nawet nie krzyknął. Skoro moim znajomym się to przydarza, to dlaczego nie mi? Nie pytam z wyrzutem, raczej powątpiewam. Myślę: nie spijam się, nie chodzę po nocach, nie prowokuje. Do wszystkiego podchodzę z uśmiechem, a przynajmniej się staram, tak jak dawniej, gdy problemy i zmartwienia nie należały do tych dorosłych. Skoro inni cierpią a ja nie, to widocznie ich wina, n...