Uczę się klasy
Chyba pierwszy raz nie zgodzę się z definicją słownikową. Chciałabym napisać o klasie, a PWN krzyczy, że to tylko wysoka kultura osobista. Spróbuję więc zrobić swoją, w myśl tego, że blog to moje teorie, własną definicję. Co to znaczy mieć "klasę"?
Kultura osobista nie bierze się znikąd. Z wychowania, z obycia, z obcowania z ludźmi. Dużą rolę gra tu wychowanie, ale samozaparcie powoduje, że wszystko jest do zrobienia, nawet bez podstaw wyniesionych z domu. Wszystko kwestia chęci, tylko trzeba wiedzieć, co się chce osiągnąć. Ja się uczę, dużo obserwuję, choć nie zawsze się zgadzam.Media atakują klasą, ale zawężają ją właściwie do stylu ubierania. Ktoś ma styl, więc ma klasę. Nie ważne, jak się zachowuje, jakie ma podejście do ludzi. Według mnie znak równości zupełnie nie na miejscu. Styl to dla mnie element, nie wyznacznik klasy. Każdy może mieć jednak inne zdanie.
Bez kłótni się nie da - nie wierzę, że istnieje gdzieś taki świat, gdzie wszyscy żyją w zgodzie. Różne poglądy, gusta i przyzwyczajenia. Coś nas dzieli, ale więcej łączy. Problem w tym, że nie wszyscy potrafią przeprowadzić dyskusji tak, by później nie pozostał niesmak. Bez udowadniania na siłę swojej racji. Nie zrażając do siebie rozmówcy. Nie wyciągając faktów, o których postronni nie powinni wiedzieć. Nie mówiąc o tym, że rozmówca nie powinien się wypowiadać, bo siódmego dnia piątego miesiąca dwutysięcznego roku nie spuścił wody po sobie w toalecie. Mam wrażenie, że ten ostatni element ma szczególne znaczenie przy konfliktach.
Wiem, że czasami złość i rezygnacja wszystko przesłaniają. Czasem nie ma już sił, ale nie widzę powodów, z których nie można czasem odpuścić. Nie obrzucać się nieprzyjemnościami, których wypomnienie pamięta się jeszcze dłużej niż te "straszne rzeczy". Nie wszyscy muszą wiedzieć wszystko, ze szczegółami.
Może dlatego też nie zrobię nigdy kariery politycznej (choć przyznacie, że mówię dużo i różnie bywa z sensem). Nie akceptuję dyskusji opartej nie o fakty a o wytykanie komuś. Wypominanie. To najniższy poziom z możliwych, a rodzice uczyli mnie, że z każdym można porozmawiać. W tym właśnie siła, by bez względu na poziom człowieka, umieć się z nim porozumieć - normalnie. Nie zniżając się ani wywyższając. Można znaleźć poziom, nić zrozumienia i to, wbrew pozorom, nie narzekając. Po drugiej stronie to jednak człowiek, wbrew pozorom nie cebula, co najwyżej Janusz ;)
Może właśnie to wszystko i jeszcze więcej składa się na klasę? Chyba jeszcze więcej... Jeszcze sporo nauki mnie więc czeka.
Komentarze
Prześlij komentarz