Może pieluszki Pani kupi?

Reklamy, oferty, newslettery. Z każdej strony jesteśmy zasypywani milionami promocją różnych produktów i usług. Internet spowodował, że przekaz może być bardziej spersonalizowany, ale czy na pewno zawsze proponuje to, jesteśmy skłonni kupić? 

Chwilami się gubię w ilości newsletterów, które dostaję na maila. Czy je zamawiałam? Nie mam pojęcia, ale wypisuje się z kilku miesięcznie a ciągle mam wrażenie, że jest ich tyle samo. Czy podawałam maila? Pewnie jak się chciałam gdzieś zarejestrować, to musiałam to zrobić. Nie przeszkadzałoby mi to, gdyby nie jedna rzecz: ONE MNIE KOMPLETNIE NIE INTERESUJĄ. 

W dobie BIG DATA i tego, że każdy może się dowiedzieć o każdym wszystkiego, nadal istnieją stronki lub sklepy, które nie korzystają z targetowania swoich klientów/użytkowników. A przecież to nie z wyświetlenia reklamy żyją,ale marży na produkcie. Powinnam kupić, ale jeśli mnie to nie interesuje to się tylko wkurzę i oleję, nawet gdyby dawali za darmo. 

Chętnie podaje swoje dane takie, jak płeć czy wiek oraz zainteresowania, więc szlag mnie trafia, kiedy co tydzień dostaję kupony zniżkowe do pewnej drogerio-apteki, dzięki której mogę kupić taniej pieluchy dla dziecka. Nie dotyczy mnie to, pewnie nie będzie długo dotyczyło (jeśli w ogóle), więc każdorazowo zastanawiam się, czy się nie wypisać. Nie kupiłam u nich nigdy niczego, do czego pieluchy można by przypasować, nie korzystam z kuponów pieluchowych a jednak oni uparcie wierzą w to, że zapotrzebowanie nastanie. Z jednej strony miło, że ktoś na to liczy a jednak z drugiej strony: mogą przecież analizować zakupy w ramach programu lojalnościowego i podesłać promocję na coś, co kupuję i czego potrzebuję. Ale po co, jak prościej (i pewnie taniej) jest szafować wiekiem. 

Chcą mnie podsłuchiwać na Messangerze? Nie ma sprawy. Mam zarejestrować numer na kartę? OK, jeśli to spowoduje, że nie będzie do mnie dzwonił doradca z banku i proponował kredytu gotówkowego, to jestem absolutnie za. Nie robię nic, co mogłoby podpadać pod paragraf, nie czuję ograniczenia mojej wolności a wiem, że i tak kto ma wiedzieć coś o mnie to się dowie. Nie robię (już:P) sobie dziwnych zdjęć, które mogłyby wyciec do sieci a jak chcę się wyżalić to nie robię tego na fejsie (no chyba, że tu). Nie wstydzę się swoich słów, więc po co miałabym je ukrywać? To, czego nie powinno się powtarzać, opowiadam w domu. Chętnie więc podpowiem, co mnie interesuje, żeby oferta mogła być dopasowana. 

Tymczasem cały czas allegro w adsensach wyświetla mi rzeczy, które oglądałam (to nie działa, skoro ich nie kupiłam to pewnie nie kupie, jak mi pokażą je jeszcze na FB). Skoro czytałam o silnikach czy kantorach to atakuje mnie reklamy na stronach z newsami. To nie to, Czekam na mechanizm lepszego dopasowania, np. analizowania "lajków" czy innych emoji, sprawdzania moich ukrywanych postów czy tych, które usuwam z walla, bo mnie denerwują. Od kilku lat uczę FB, że nie chcę widzieć kolejnych kobiet w ciąży, których kompletnie nie znam ("twój znajomy ma znajomego, który polubił to zdjęcie/zna się z tą laską/zrobił jej dziecko). Walka z wiatrakami.
Ciągle więc czekam. 

Komentarze